przypominają mi o świętach Bożego Narodzenia. Może dlatego to smutno mi się kojarzy.
za kogoś.
Pustka to uczucie ogólnej nudy, wyalienowania, stan apatii.
Zazwyczaj współistnieje z dystymią[1], depresją, samotnością, rozpaczą lub innymi zaburzeniami psychicznymi/emocjonalnymi, np. psychoza, czy zaburzenie osobowości borderline. Różny jest jednak opis przeżywanej pustki schizofrenicznej od depresyjnej.
Często uczucie to jest naturalnym skutkiem trudnych doświadczeń (strata, żałoba).
Uczucie pustki łączy się często z bezsilnością, brakiem kontroli nad tym, co się wokół nas dzieje, nie potrafimy poradzić sobie sami z życiem i problemami, bywamy drażliwi i zamknięci w sobie. Prowadzi to do stanu depresyjnego, a w efekcie braku pozytywnych zmian do samej depresji w różnych stadiach.
Osoba w powyższym stanie często daje otoczeniu wyraźne, lecz nie bezpośrednie sygnały, gdyż boi się jeszcze większego odrzucenia. Read More »
ale za to łatwiej się wpada pod pociąg.
A propos. Poznałem dziś nazwę zjawiska które jest mi bliskie.
L'appel du vide, Call of the void, zew pustki.
https://fr.m.wikipedia.org/wiki/Appel_du_vide
Może to przez ten katar i gorączkę.
A jednak, każdy z nas zapamiętał go jako oazę spokoju. Człowieka, który potrafił słuchać.
(...) są takie osoby, które bezwiednie doprowadzają nas do śmiechu, wywołują go przede wszystkim dlatego, że sprawiają nam radość już samą swoją obecnością, i to nam wystarczy, by wybuchnąć śmiechem z byle powodu, na sam ich widok chociażby, i z zadowolenia, że jesteśmy w ich towarzystwie, że możemy ich słuchać, nawet jeśli nie mówią nic szczególnego, a nawet jeśli świadomie przeplatają banały z głupstwami, które mimo to odbieramy jako zabawne, wszystkie i bez wyjątku.
javier marías, zakochania
czasami myślę, że życie nie może podarować mi czystszego i bardziej niezmąconego poranka, niż kiedy idę na spacer przez wrześniowy park całkowicie obcego miasta, w którym nie znam nikogo, nie mam żadnych zobowiązań, gdzie nic mnie szczególnie nie cieszy, ale też nic szczególnie nie boli; (...). to może nie jest jakiś wielki dar, ale niewykluczone, że więcej nie można dostać od losu.
sándor márai, w podróży
stworzono mnie do małych śmiesznie małych rzeczy
małych rozmiarów ubrań i numerów obuwia
małego grzebyka i małego portfela
małe mam stopy i ręce
małe myśli i małe uczucia i małe życzenia
małe oczy i nos i mały uśmiech i grymas
stworzono mnie do małego
życia w cieniu kolosów
w małym mieszkaniu w małym łóżku
śnię małe krótkie sny
maria cyranowicz
trzęsą mi się ręce. I nikomu nie mogę o tym opowiedzieć. Dziewczyny przyszły wczoraj na 8:00 wyszły o 16:00 ale nie wiedziałem, że przyszły wcześniej. Więc myślałem, że wyszły godzinę wcześniej z pracy. (W pracy raczej nie rozmawiamy, tzn one ze sobą terkotają bez przerwy. Ja milczę przez te kilka godzin)
Wczoraj przyszedłem o 9:05 i byłem do 16:15 i dziś jest o to drama, która oczywiście mało ma wspólnego z chęcią zrozumienia drugiej strony. A więcej z sugerowaniem, że powinienem się leczyć na głowę i że jestem kłamcą ale ich nie oszukam, bo one (mimo, że pojechały wcześniej) wiedziały o której odjechałem, czyli na dodatek mają ludzi którzy im donoszą. (Po prostu komuno wróć!)
Dziś więc zostaję godzinę dłużej.
takie zwroty jak: "przepraszam, że przeszkadzam", "kocham cię, buźka", "kochanie", a nawet "dzień dobry" itd stanowią takie automatyczne prefiksy, przerywniki, (jak "kurwa" dla innych) które absolutnie nie znaczą nic dla mówiącego je. Są wyuczone, stały się tylko przyzwyczajeniem. Nawet głos brzmi
z a w s z e identycznie gdy te osoby używają tych zwrotów. To straszne. Na swój sposób.
Wyglądają jakby dostali drugie życie. Jakby odkryli drugą młodość.
Jakby wiatr powiał nagle w ich żagle.
To jest widoczne na ich twarzach.
jeszcze w gorączce.