• 

1864 posts 47 followers 27 following

Dziś póki co do najmilszej rzeczy jaka mnie spotkała należy

reakcja W. na mój widok w pracy, rozłożyła ręce i mnie przytuliła. Było w tym dużo sponiczności i nie udawanej radości na czyiś widok. To było bardzo miłe. Byłem zaskoczony.

Odnotowałem jeszcze dotyk zewnętrznej części dłoni którą J. dotknęła przypadkiem mojej dłoni. Na bodźce dotykowe jestem szczególnie wrażliwy. Nawet te przypadkowe, z których ludzie nie zdają sobie nawet sprawy. 

Wyszedłem z tego stresującego położenia,

przesiadłem się na inny prawie pusty pociąg i czułem jakby całe to napięcie ze mnie schodziło, oddech stał się przez chwilę nierównomierny jakbym go łapał po wynurzeniu się z wody. Może to są takie mini ataki paniki? 

Trafiło mi się miejsce...

Siedzę otoczony młodymi parami które całą drogę robią wygibasy na swoich siedzeniach, obok laska z głową między nogami kolesia, przed nimi koleś z głową między nogami swojej laski. Jako ktoś kto nie zna ludzkiego dotyku, to jestem tym widokiem sfrustrowany i czuję dyskomfort psychiczny. Próbowałem zasnąć, ale niewygodnie jest...

Spotkałem Dominika w Warsie w pociągu z Łodzi.

Zaczepiłem go i mówię smacznego, przywitał się, zaś mijając go jeszcze zagaiłem które ma miejsce, a on dyplomatycznie wskazał oba końce pociągu (chyba gdzieś tu, a może gdzieś tam)😁 Taka dyplomatyczna informacja, gdy nie chcesz przypadkiem spędzić trzech godzin w towarzystwie danej osoby. I nie dziwię się, bo Dominik to postać na dużo wyższym poziomie rozwoju niż ja.

Niemniej było to trochę zabawne. 

Dziś najmilszą rzeczą jaka mnie spotkała, było zaproszenie Ani, żeby mnie podwieść do domu.

co wiązało by się z 40 minutami kolejnej rozmowy, ale jednak odmówiłem, biegnąc z próby na próbę, na której jak się okazało pośpiewałem tylko 15 minut... Pozostaje smutek żal i asertywność może, bo dobra rozmowa bywa jak pokusa.

Żegnając się z Anią i biegnąc już z filharmonii ktoś krzyknął na ulicy moje imię i nazwisko, to bardzo rzadki proceder, początkowo myślałem, że minąłem inną znajomą, jednak obróciwszy się zobaczyłem uśmiechniętą i również biegnącą Asię. (też z próby na próbę, żeby było śmieszniej) Asia jest jedną z ostatnich osób, o których pomyślałbym, że mogą mnie na ulicy zaczepić w ten sposób. (Dziś wszak biegła z kolegą, może gdyby biegła sama to by tak nie krzyknęła?) Sama dała mi dwa lata temu czerwone światło na zaprzyjaźnienie się. I ja to do dziś szanuję.

Jej uśmiechnięta buzia i chęć zwrócenia mi uwagi były równie miłym doświadczeniem, co propozycja Ani. Tymczasem wracam pociągiem pisząc te słowa. Read More »

Dziś najmilszą rzeczą jakiej doświadczyłem była rozmowa!

Rozmowa z A. w pociągu, i w drodze na i z próby. Cieszę się nimi jak mały chłopiec ilekroć występują. Lubię te rozmowy, nigdy się nie nudzą i zawsze są interesujące. Jednocześnie zazdroszczę jej bycia w związku, bo w związku można zorganizować sobie wspólne oglądanie gwiezdnych wojen w kolejności chronologii tego uniwersum, albo czytać sobie we dwójkę na głos wszystkie książki Sapkowskiego. To musi być tak miłe i przyjemne doświadczenie, że nawet mi się to w głowie nie mieści... Czysta abstrakcja. 

Na dodatek mieliśmy dziś na sobie przypadkiem dwie podobne czarne bluzy z kapturem.