Obydwaj moi towarzysze w pokoju chrapią aż się hotel trzęsie.
I tak się zastanawiam, jakie to w małżeństwie musi być jednak uciążliwe. Żeby z sobą spać gdy się chrapie. I jaka to strata że nigdy z nikim nie spałem, chociaż byłbym najlepszym do tego kompanem. Bo śpię bezszelestnie i bez ruchu...
Szkoda.