To jest tak, że nadal masz się ochotę z kimś zaprzyjaźnić, porozmawiać do kogoś, potrzymać za rękę, ale już nie masz którędy. Od marzenia do realizacji jest pewien proces myślowy racjonalizujący spełnienie tego o czym się marzy. Wyrzucający szansę powodzenia i porażki, następstwa i skutki. Jak z podejściem do fajnej dziewczyny.
Bo naszła mnie teraz w sercu ochota, żeby napisać "szukam przyjaciół, chciałbym z kimkolwiek porozmawiać, poczuć jeszcze raz ten dreszczyk gdy się kogoś poznaje, tutaj mój mail a tutaj facebook".
ale po chwili wizualizacji takiej przygody już się zna zakończenie. I do nikąd to nie prowadzi. I jest bez sensu. Błędne koło. Ech.