Jadę do Rzeszowa.
Kraków przytłacza dziś moje pragnienia, jest zbyt ładna pogoda żebym mógł poruszać się wśród tych wszystkich półnagich ludzi bez stresu. Przytłaczają mnie zapachy ciepło i bliskość. Czuję się w tym tłumie niekompatybilny. Niezgodny z oprogramowaniem. Zdezaktualizowany. Tak będzie przez całe lato.
Myślę o wczorajszych przytuleniach i o tym, że wypada do Portugalii wziąć strój kąpielowy.